Lista uczuć i potrzeb
Widzę Człowieka w Radio
- Polskie Radio: Strefa Rodzica
- TOK FM: Człowiek 2.0
Konflikt jako miejsce spotkań
#NarodowyChallengeDobra
Bajka o empatii
Urodziny empatii
Autorki bajki: Joanna Berendt oraz Paulina Orbitowska-Fernadez
Ilustracje: Marek Zając
Tego dnia Empatia wstała wcześnie. Był to, zdawało się, zwykły jesienny dzień, liście zaczynały już barwić się na żółto i czerwono, a słońce, choć nadal przygrzewało, to już słabiej, niż letnią porą.
Pomimo swojego wieku, Empatia energicznie wyskoczyła z łóżka. Była już leciwą panią, ale nadal z wielką ciekawością wyczekiwała kolejnego dnia. Jest na świecie z ludźmi od zawsze, chociaż nie wszyscy o niej wiedzą lub ją pamiętają. Była na Ziemi kiedy powstawały państwa, gdy toczyły się wojny, gdy odkryto żarówkę i penicylinę, gdy Łajka leciała w kosmos. Była, gdy mała Marysia płakała z zimna i gdy Michał zgubił sznurówki. Wiele już widziała i zawsze z ciepłem i otwartością towarzyszyła ludziom. Cokolwiek robią lub mówią, ona widzi w nich dobro – tam głęboko pod marynarkami, kurtkami, sukienkami i koszulami widzi ich pulsujące dobrem serca. Czasem zagubione, czasem smutne, czasem przestraszone, lecz zawsze pełne ciepła i dobra. I to nawet wtedy, kiedy nikt, ale to zupełnie nikt, nawet właściciel danego serca, poza Empatią tego ciepła i dobra nie widzi. Bo z Empatią jest trochę tak, jak z niebem: jest zawsze, ale czasem o niej zapominamy…
Empatia wyjrzała przez okno, w którym powiewały firanki, zielone w fioletowe grochy, i uśmiechnęła się wprost do całego świata.
Serce zabiło jej mocniej, a policzki zarumieniły się na myśl, że to właśnie dzisiaj jest 2 października, tak, jej urodziny!! I jakie to niesamowite uczucie, że jej święto zamieniło się w Międzynarodowy Dzień Działań Empatycznych.
— Jestem z ludźmi każdego dnia, w każdej chwili, czasem mnie widzą, czasem nie – pomyślała Empatia. Czasem o mnie proszą, a czasem zupełnie mnie odpychają. Jednak już tyle wieków wspólnie wędrujemy sobie przez świat i raz w roku jest taki dzień, gdzie cała masa ludzi na głos o mnie mówi. Są filmy, tańce, wiersze, warsztaty, happening i wszystko o mnie, o Empatii. Chyba jestem dla nich ważna…- mruknęła Empatia sama do siebie i z zadowoleniem pobiegła po szalik i parasol. Nie wiadomo było, jakiej spodziewać się pogody. Jesienią, słońce przeplata się z deszczem, a przecież miała tyle miejsc do odwiedzenia.
Empatia jest aktywną podróżniczką i chciałaby być dosłownie wszędzie, ale tego dnia planowała odwiedzić swoich starych znajomych: panią dyrektor szkoły w Szczecinie, mamę Jasia w Ustrzykach Dolnych, panią doktor Janinę na Ursynowie w Warszawie, ratownika na basenie w Gdyni oraz pana dyrektora z wielkiej międzynarodowej firmy z siedzibą we Wrocławiu. O rety, niemal zapomniała o uczniach, teraz już trzeciej klasy, z małej szkoły na Białołęce w Warszawie. Tak, ich również Empatia odwiedza 2 października każdego roku.
Pełna energii i ciekawości, jak też mają się jej dobrzy znajomi, wsiadła Empatia do autobusu. Usiadła obok pani w niebieskim płaszczu, która miała smutne oczy. Gdy w jej torebce zadzwonił telefon, odebrała go i po chwili powiedziała dość głośno:
— Mówiłam, że będę za dziesięć minut i wtedy porozmawiamy!
— O, tak! – pomyślała Empatia – Może miała ciężki dzień? Może jest zmęczona i potrzebuje chwili dla siebie? A może jest zdenerwowana, bo chciałaby, by jej prośby były respektowane… Ciekawe, co jest w jej serduszku. I Empatia zajrzała tam, bo miała taką moc! Zajrzała wprost do serca owej pani. Był tam smutek, zmęczenie i trochę złości. Było też całkiem dużo zniecierpliwienia. Uczucia poprzeplatały się z potrzebami: współpraca, szacunek, odpoczynek. Empatia usiadła ponownie obok pani w niebieskim płaszczu i uśmiechnęła się do niej. Wiedziała, że pani jej nie zobaczy, jednak Empatia wierzy, że ludzie czują jej obecność. Czasem zresztą mówią na głos: “Mam poczucie, że w moim sercu teraz jakby było więcej empatii”.
A gdy Empatia się uśmiechała, szeptała też do ucha owej Pani jej uczucia i potrzeby, by było jej łatwiej siebie siebie zrozumieć. Pani w niebieskim płaszczu wyglądała, jakby naprawdę jej słuchała, bo wzięła głęboki wdech, potem drugi, a kąciki jej ust uniosły się w lekkim uśmiechu. Empatia bardzo lubi ten moment, kiedy osoba, której towarzyszy, wraca do siebie i sama przygląda się swojemu sercu, swoim uczuciom i potrzebom. Wtedy nawet największe problemy, spory czy kłótnie stają się łatwiejsze do rozwiązania. Gdy ludzie patrzą na siebie nie przez okulary ocen, etykiet, osądów, lecz poprzez uczucia i potrzeby, świat nabiera zupełnie innych kolorów. W powietrzu krąży wówczas energia dialogu, współpracy, wzajemnego słuchania i uwzględniania się. Pojawia się uśmiech, ciekawość i gotowość do wspierania siebie nawzajem.
To właśnie dla tych jakości empatia ciągle i ciągle podróżuje po całym świecie – by wspierać systemy, społeczności, rodziny, szkoły w budowaniu dialogu i porozumienia. Największym marzeniem empatii jest, by być cały czas wszędzie! Ha! I ona, choć pozornie taka mała, wie, że to jest możliwe! By tak się stało, potrzeba wytrwałości i siania małych ziarenek porozumienia w różnych zakątkach świata.
— Wiem, że jest możliwa współpraca na empatii, wiem że walka może ustąpić miejsca dialogowi, bo w sercach ludzi jest i zawsze będzie ciepło i dobro – mruknęła Empatia i uśmiechnęła się od ucha do ucha, do siebie i do całego świata.
— To w takim razie jak skończycie, zapraszam na naleśniki. Zrobimy sobie wieczorną ucztę w ramach rodzinnego świętowanie, niczym Asterix i Obelix po udanej wyprawie, tylko ciekawe, kto u nas będzie Asterixem, a kto Obelixem i wszyscy wybuchli śmiechem.
Empatia dotarła na Dworzec Centralny w Warszawie: — O, jak tu kolorowo, ile tu ludzi, a każdy z nich ma tyle potrzeb! — pomyślała i wsiadła do pociągu, który jechał do Szczecina, aby odwiedzić panią dyrektor pewnej szkoły. Empatia wyposażona jest w niezwykłe narzędzie, które pomaga jej odkrywać niezaspokojone potrzeby innych osób. Nie zawsze wie, jaka to potrzeba, ale stara się pomóc je rozpoznać. Gdy weszła do budynku, jej czujnik rozszalał się na całego: dzieci, nauczyciele, rodzice, wszyscy przepełnieni byli potrzebami.
— Ale piękny ten świat — pomyślała i podeszła do gabinetu pani dyrektor, a tam usłyszała jej rozmowę z chłopcem o imieniu Karol:
— Czy to znaczy, że potrzebujesz jasności i bezpieczeństwa? — pytała pani dyrektor.
— Tak — powiedział Karol — a pani Wiola ukarała mnie bez ostrzeżenia.
— Czyli czujesz trochę złości i irytacji, bo chciałabyś przewidywalności, czy tak? — spytała ciepłym głosem, a gdy Karol kiwnął głową dodała:
— Hm, wiesz… zastanawiam się, co mogło być dla Pani Wioli ważne w tamtym momencie? Może potrzebowała skuteczności i bezpieczeństwa, a może nawet przewidywalności tak jak Ty, jak sądzisz?
— No może tak, ale nie musiała krzyczeć! Boję się jej, kiedy tak krzyczy. To nie fair tak krzyczeć na dzieci — powiedział Karol machając rękoma i dobitnie tupnął nogą.
— Och, Karol, słyszę, że to jest dla ciebie naprawdę ważne. Aż twoje nogi i ręce też chcą to wyrazić, czy tak? Chciałbyś więcej spokoju i uwzględniania potrzeb dzieci?
— Tak, dokładnie tak. Chcę, by dzieci i ich prawa były widziane przez dorosłych i respektowane
— Dziękuję ci, Karolu, że dzielisz się tym ze mną. To dla mnie ważne. Mnie bardzo zależy, by potrzeby zarówno małych jak i dużych były w szkole widziane i uwzględniane.
Karol odetchnął z ulgą. Jego ciało zaczęło się rozluźniać, czoło się wygładziło, brwi przestały być zmarszczone, policzki nieco się rozluźniły, a nogi i ręce jakby spokojniej spoczywały na swoich miejscach, pani dyrektor zaś kontynuowała:
— Karolu, jeśli dobrze rozumiem tę sytuację, to ty bardzo chciałeś się bawić i pobiegłeś pierwszy na huśtawkę, czy tak? Bardzo na ten moment czekałeś w czasie lekcji i gdy zadzwonił dzwonek, wystrzeliłeś jak rakieta kosmiczna, tak?
Karol przytaknął, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wtedy też pani dyrektor poczuła, jak w jej sercu pojawia się coraz większy spokój. Wiedziała, że zależy jej na współpracy, dialogu i budowaniu porozumienia opartego na wzajemnej życzliwości. Jej serce mówiło jej, że tu i teraz uda jej się z Karolem wypracować rozwiązanie, które uwzględni potrzeby klasy, szkoły, Karola i pani.
Rozmawiali dalej o klasowych zasadach, które mówią, że na plac zabaw, dla bezpieczeństwa, dzieci chodzą parami i całą klasą. O tym, jak czasem trudno jest wytrzymać na lekcji, gdy małe nóżki już chcą biegać. A także o tym, kiedy łatwiej jest usłyszeć słowa, intencje i potrzeby za nimi stojące, a co utrudnia wzajemne usłyszenie się. Karol opuścił pokój pani dyrektor uśmiechnięty od ucha do ucha, bo wiedział, że jego punkt widzenia został zrozumiany, a i on zobaczył całą sytuację z perspektywy nauczycielki. Empatia obserwowała tę rozmowę z wielkim uśmiechem. Tak ważne jest dla niej, by ludzie się nie tylko wzajemnie słuchali, lecz by z tego słuchania budowali rozwiązania uwzględniające potrzeby małych i dużych – wszystkich, bez względu na różnice, które ludzi dzielą, za to z uwzględnieniem tego, co wszystkich łączy: potrzeb serca.
— Tylko że czasem te wielkie serca są dość skrzętnie ukryte — mruknęła do siebie Empatia — i moja już w tym głowa, by pomagać je ich właścicielom odkrywać.
Co więcej, Empatia poczuła, że nawet gdy już odjedzie, to jej duch pozostanie w tej szkole. To najpiękniejszy prezent, jaki mogła dostać. Szczęśliwa, udała się w dalszą podroż, tym razem czekały na nią Ustrzyki Dolne, gdzie na ulicy Dobrej mieszkają czteroletni Jaś z mamą i tatą.
Jaś bardzo nie lubi kąpieli, a szczególnie mycia włosów i nawet zapewnienia mamy, że szampon nie szczypie w oczy, wcale go nie uspokajają. Empatia dotarła na ulicę Dobrą dokładnie w momencie, gdy mama Jasia prosiła go, by umył włosy. Ciepłym głosem tłumaczyła synkowi, jak ważne jest, aby po powrocie z placu zabaw i całodniowym poszukiwaniu jądra Ziemi w ogródku, wykąpać się i zmyć z siebie piasek i błoto. Tłumaczeń mamy nie było jednak słychać, bo Jaś głośniej od niej mówił w kółko „NIE! NIE! NIE”. Mamę Jasią ogarnęła bezsilność połączona ze smutkiem. Martwiła się o zdrowie syna. Tłumaczyła, wyjaśniała, lecz nic nie pomagało.
— Co więcej mogę zrobić? — zrezygnowana zapytała tatę Jasia. Tata, na którego ramieniu od kilku już minut siedziała Empatia, podszedł do Jasia, kucnął obok niego i powiedział:
— Jasiu, porozmawiajmy chwilkę, chodź, usiądziemy sobie razem na kanapie.
Zmęczony walką i stawianiem oporu malec bez słowa poszedł z tatą i usiadł na kanapie, a tata kontynuował:
— Ta cała sytuacja z włosami dostarcza nam wszystkim dużo emocji, nie sądzisz?
— Nie lubię, nie chcę i już — powiedział Jaś i na znak protestu skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej
— Jaśku, widzę jak bardzo nie lubisz i tematu mycia i samego mycia włosów.
Chłopiec kiwnął głową, a jego oczy iskrzyły od złości.
— Wiesz, chcę to lepiej zrozumieć. Zgodziłbyś się powiedzieć mi, jak to jest z tym myciem. Bo zastanawiam się, czy to chodzi bardziej o wodę czy o szampon…. Jak ty to widzisz synku? — z ciekawością dopytywał tata.
— Ja po prostu nie lubię się kąpać i myć włosów — powiedział Jaś.
— Rozumiem, że nie lubisz. Czy to jest tak, że się tego boisz? Boisz się gorącej wody i szczypania w oczy, a może jeszcze czegoś innego?
— Tak, boję się, bo to boli — powiedział ze spuszczoną głową Jaś.
— Hm, a gdzie znajdziesz ten strach w twoim ciałku Jasiu?
— Boli mnie brzuszek.
— Boisz się gorącej wody i szczypania w oczy i boli cię brzuszek i dlatego nie chcesz się wykąpać, czy tak?
— Dokładnie tak.
— Dziękuję, że mi o tym mówisz. To naprawdę ważne, bo przecież nikt z nas nie lubi, jak coś go boli i czegoś się boi. Chcemy dbać o swoje ciała i pilnować, by je nic nie bolało.
Jaś ze zrozumieniem kiwał głową słuchając taty.
— Synku, chcę, by twoje ciało nie bolało i to jest dla mnie naprawdę ważne. A jednocześnie po całym dniu harców i szalonych zabaw twoja skóra jest cała w piasku, mchu, w twoich włosach są resztki trawy, piasek i kawałki kory, a ja się zastanawiam, co możemy z tym zrobić. Bo wiesz, ja chcę, byś był i bezpieczny i zdrowy….
Zapadła cisza. Jasiek intensywnie myślał, a potem z nieco smutną miną powiedział –
— Ja to nie wiem. Ja naprawdę nie lubię się kąpać i myć głowy.
— Wiem synku, dlatego szukam sposobu, by zadbać o twój komfort i zdrowie. Wiesz, mam pewien pomysł. Masz ochotę go usłyszeć?
— Tak.
— Co powiesz na to, bym poszedłbym z tobą do łazienki i wszedłbyś do pustej wanny, no wiesz, bez wody, i umył się gąbką moczoną w wodzie z mydłem. Kawałek po kawałku. Co o tym sadzisz?
— Mogę spróbować. Ale i tak nie mamy pomysłu na włosy. Mama mi nie odpuści więc mamy kłopot.
— A wiesz dlaczego mama tak nalega z tymi włosami?
— Bo chce, bym był zdrowy, no i chce o mnie dbać.
— Dokładnie tak. W ziemi jest sporo bakterii, które, jeśli trafią do twojego brzuszka, mogą nie dogadać się z bakteriami, które tam mieszkają od zawsze. Takie nieporozumienie może spowodować ból brzucha lub inne kłopoty ze zdrowiem. Bardzo cię kochamy i ważne jest dla nas twoje zdrowie. I co, Jaśku, masz na to jakiś pomysł?
Jasiek znowu przez chwilę myślał a potem zapytał
— Tato, masz jeszcze tą maszynkę, którą kiedyś strzygłeś sobie brodę, jak ją miałeś?
— Chyba tak, a co planujesz?
— A zgodzisz się teraz obciąć mi krótko włosy, a potem umyjemy głowę też gąbką, a ja założę okularki do pływania?
— O, świetny pomysł. Nie wiem, jak to wyjdzie, ale chętnie spróbuję.
— A jak się miewa teraz twój brzuszek? Co w nim teraz czujesz? — spytał tata.
— Nic i to jest miłe. A mogę mieć jeszcze prośbę? – spytał Jaś.
— A jaką? — z zaskoczeniem w głosie spytał tata.
— Czy jak nam się ten plan uda, to możemy zrobić na kolację naleśniki? No wiesz, by uczcić, że nam się udało?
Tata spojrzał na mamę, mama na tatę i uśmiechnęli się oboje szeroko.
Tata i Jaś udali się do łazienki, a Empatia usiadła jeszcze na chwilę z mamą w kuchni, by wypić herbatkę z dzikiej róży. Serce Empatii biło nieco szybciej, trochę z radości, trochę ze wzruszenia.
— Ach, gdy jest ciekawość drugiego człowieka, gdy jest uważność na uczucia i potrzeby, dzieje się magia: dialog staje się faktem, przestaje być teorią, albo kolejnym założeniem, czy też pobożnym życzeniem. Staje się rzeczywistością. Mali i duzi się rozumieją, pojawia się wzajemna ciekawość siebie, uważność i wtedy, gdy nie ma ocen, porównań, straszenia i zawstydzania, wtedy włącza się naturalna nasza ludzka chęć współpracy i wypracowywania rozwiązań, które działają dla wszystkich — powiedziała do siebie Empatia i dodała jeszcze — coraz więcej szacunku, miłości, współpracy, może jednak kiedyś będę mogła pójść na emeryturę? Tylko ciekawe, co będę wtedy robić. Może nauczę się robić szpagat?
Człowiek człowiekowi człowiekiem
Artykuł pochodzi ze strony: www.nvclab.pl/czlowiek-czlowiekowi-czlowiekiem
Autorki: Joanna Berendt, Paulina Orbitowska-Fernandez
Kiedy oglądamy wiadomości lub przeglądamy prasę, nieraz czujemy przeszywający nas ból i troskę, bo tak ważne jest dla nas bezpieczeństwo, szacunek i współpraca. Bywa też, że na pierwszy plan wysunie się złość i nawykowo pojawia się w nas myśl w stylu „my”, „oni”. Nie chcemy tak myśleć, a w zamian pragniemy świadomie budować porozumienie, dialog zamiast walki, szacunek i współpracę.
A gdyby tak WSPÓLNIE zbudować świat, w którym jest miejsce na człowieka takiego, jaki jest, czasem pogubionego, czasem smutnego, czasem wesołego. Przecież nie ma dwóch takich samych ludzi, np. pod względem wyglądu lub zainteresowań, a jednak jest coś, co nas łączy – nasze człowieczeństwo. Jesteśmy obdarzeni sercem, wolną wolą, rozumem i możemy świadomie podejmować decyzje, budować zespoły, bawić się, pokonywać wyzwania. Bycie człowiekiem jest wspaniałe! Możemy współtworzyć świat, nie musimy płynąć z nurtem, gdzie nam ktoś coś nakazuje lub gdzie inni płyną. Możemy się zatrzymać i zobaczyć, co jest dla nas ważne, czego chcemy. I nie musimy sięgać po przemoc. To zwierzęta rozwiązują konflikty siłowo, my ludzie, mając rozwinięty dużo bardziej mózg, możemy rozmawiać, mamy szeroki punkt widzenia, możemy widzieć więcej, umiemy uwzględniać swoje zdanie i zdanie drugiej osoby i jednocześnie budować rozwiązania typu wygrany-wygrany, oparte na dialogu i współpracy. To nasza ludzka supermoc w przyrodzie. Jak więc dzięki tej mocy budować świat na miarę przyszłości – gdzie dialog, wzajemny szacunek dla życia i bycia oraz współpraca i pokój są fundamentami społeczeństwa? Apelujemy do wszystkich osób, dla których ważna jest Polska, do Polaków i nie tylko, do tych, którzy tak, jak my marzą o dialogu społecznym, pełnym szacunku i wzajemnego zrozumienia i co więcej są gotowi świadomie wziąć odpowiedzialność za swoje życie i swoje otoczenie, by nie stać biernie, złościć się czy niepokoić, ale by realnie przyczyniać się do współtworzenia kraju dialogu i porozumienia. Apelujemy do tych, którzy mają gotowość na rozmowę z szacunkiem pomimo różnic zdań, byśmy wspólnie zbudowali świat dobra, miłości, empatii. Gdzie człowiek człowiekowi będzie człowiekiem. Gdzie będzie miejsce na realny dialog o tym, co dla nas ważne, na wspólne budowanie świata, w którym chcemy żyć i w którym potrzeby każdego będą widziane i uwzględniane bez względu na dochody, wykształcenie, pochodzenie, płeć i inne czynniki. Bo czas budować świat z miłości do ludzi, gdzie możemy wszyscy rozkwitać, czuć się bezpiecznie, móc rozwijać swoje talenty, by sobie i przyszłym pokoleniom zapewnić spokojne życie.Wierzymy, że empatia ma moc zmieniania świata na dobre. Empatia dla siebie połączona z empatią dla innych. Bez życzliwości i ciepła dla samych siebie, bez szacunku i świadomości tego, co cenimy, czego pragniemy, co jest dla nas ważne trudno jest, a wręcz niemożliwe jest budowanie dialogu i wspieranie porozumienia z innymi.
Polska dla wszystkich
Gdy odłożymy oceny, krzyki, chęć wygrywania, udowadniania, kto ma rację na bok, co zostanie? Ludzkie serce i możliwość wypracowywania rozwiązań uwzględniających wszystkich. To nie jest iluzja czy utopia. Na świecie a także w Polsce jest wystarczająco zasobów, by każdy z nas był zaopiekowany i bezpieczny – potrzebujemy tylko (lub aż) zacząć rozmawiać o tym, jak na zasadzie współpracy i brania każdego głosu pod uwagę, zamiast przemocy i odwetu, wspólnie wypracowywać rozwiązania typu wygrany-wygrany. My ludzie mamy ku temu niezbędne narzędzia, nasze niezwykle rozwinięte mózgi umożliwiają nam wypracowywanie rozwiązań, których nie było, możemy tworzyć rzeczywistość, a nie w niej być, o ile sięgniemy po dialog i wybierzemy porozumienie.
Polityka bez ocen
Tak wiele w polityce, w mediach jest ocen, krytyki, sarkazmu. My wierzymy, że takie postawy utrudniają budowanie dialogu. Ale co mamy w zamian i jak to zmienić? W zamian porozmawiajmy o faktach, o tym, co jest, jaka jest nasza wspólna rzeczywistość, co do której możemy się zgodzić. Tak zgodzić się, bo chcemy wspólnie dla wszystkich budować ten kraj. Dość już podziałów, wyłomów, wykluczeń, czas stanąć razem i wspólnie dla nas wszystkich i następnych pokoleń, dogadać się ponad podziałami. A oto pierwszy krok ku temu: ODŁÓŻMY OCENY i WYBIERZMY FAKTY.Drugi krok to zamiast udowadniania jak powinno być, szukania winnych, tego, kto na co zasługuje lub nie, rozmawiajmy o sednie, o tym, co chcemy, by było, co chcemy zbudować, jaką Polskę, jaką szkołę, jaką służbę zdrowia, tu i teraz w oparciu o fakty i rzeczywistość, czego chcemy więcej? Gdy odłożymy walkę na bok, więcej energii pójdzie na tworzenie świata dobrego dla nas wszystkich. Czyż to nie jest odpowiednie dla nas, naszych rodzin, kraju i przyszłych pokoleń? SŁUCHAJMY SIEBIE, tego, CO JEST DLA NAS WAŻNE a następnie otwórzmy serca na TO, CO JEST WAŻNE DLA DRUGIEJ OSOBY. NA POZIOMIE UNIWERSALNYCH POTRZEB LUDZKICH JESTEŚMY TACY SAMI, a różnimy się tylko (lub aż) na poziomie strategii, czyli konkretnych sposobów ich realizowania. Bo któż z nas nie tęskni za bezpieczeństwem, autonomią, dobrostanem, równymi szansami? Na poziomie potrzeb jest szansa na zgodę, to strategie, których używamy, aby je zaspokoić nas różnią. Czas zakończyć spory o nie i rozmawiać o sednie – o tym, co ważne, czego chcemy, czego potrzebujemy, a wszystko to po to, by czuć, że jesteśmy wzięci pod uwagę i bezpieczni. To my wszyscy tworzymy nasze otoczenie, nasz kraj – stwórzmy go z uważnością na siebie i innych, z miłością i otwartym sercem.
Mówimy jednym głosem. Wszyscy
Jak inaczej wówczas wyglądałyby debaty polityczne, kampanie, materiały w mediach – mówilibyśmy wszyscy jednym głosem, głosem ludzi wykorzystujących w najlepszy możliwy sposób to, co dostaliśmy od natury, czyli serce, świadomość, umysł, mózg – tworząc świat dla wszystkich, gdzie dialog, sens, współpraca mają realne przełożenie na przestrzeń publiczną.Nie chcemy oceniać żadnej partii, ani żadnego polityka – chcemy odejść od narracji ocen i wspólnie wybrać porozumienie i z tego miejsca działać i rozmawiać. Oczyma wyobraźni widzimy inny świat – świat, w którym chcemy żyć!Czy brzmi to jak utopia? Być może, ale to nie są przecież odkrywcze deklaracje, to już było, zadziałało i chcemy czerpać naukę z najlepszych przykładów, tych, którzy wyszli ponad podziały i z otwartym sercem wybrali człowieka, wybrali dialog. Między tym, co słuszne, a tym, co błędne rozciąga się wielka przestrzeń. Tam się spotkamy. – Rumi.Czas, by właśnie tam spotkała się również Polska (i nie tylko).
Co robić?
By podążać drogą pokoju potrzebujemy lepiej zrozumieć siebie. Mamy propozycję, krótkiej praktyki, nie wierz nam, wcale nie wiemy, czy ona Ci posłuży – sam/a sprawdź i zdecyduj, czy ona jest dla Ciebie. • Zatrzymaj się na chwilę. Może usiądź, by świadomie wziąć kilka wdechów, by skontaktować się z tym, co cenisz, za czym w życiu tęsknisz. • Czasem w takich momentach przychodzą do nas różne myśli, oceny o innych o nas samych. Kłębią się i całkiem łatwo się w nich pogubić i utonąć. Tak może być. Nie walcz z nimi poobserwuj je sobie – zobacz, jakie zdania podsyła Ci podświadomość. Może pojawia się jakaś myśl na temat innych osób, pojawiło się jakieś “my”, “oni”? • Spróbuj przywołać konkretne słowa lub zachowania, które usłyszałeś lub zobaczyłeś. Co konkretnie się stało. Spróbuj odtworzyć to tak, jakby nagrała to kamera lub mikrofon. • Jakie uczucia w Tobie się pojawiają? Czy jest to złość? Może bezradność? A może strach, lęk? • O jakich ważnych potrzebach, wartościach mówi Tobie to uczucie, o czym Ci przypomina? Czego chciał/a/byś więcej? • Jak myślisz, co może być ważne dla osoby, która wypowiedziała te słowa lub zrobiła coś, co zwróciło Twoją uwagę? Jakie potrzeby mogą stać za jej zachowaniem? • Widząc Twoje i jej potrzeby, jakie działania są możliwe, aby je zaspokoić? Marshall Rosenberg, twórca The Center for Nonviolent Communication (Centrum Porozumienia bez Przemocy), jeżdżąc po świecie, rozwiązując konflikty między innymi na Bałkanach, w Izraelu, w Rwandzie, ale też w rodzinach, szkołach i organizacjach mawiał, że po tym, jak zostaną wypowiedziane i usłyszane potrzeby stron, konflikt może zostać rozwiązany w ciągu 20 minut. Zapraszamy Was do korzystania z tej praktyki. Już samo odgadywanie potrzeb drugiej osoby pozwala nam zobaczyć w niej człowieka, a dzięki temu zaprosić do dialogu, nawet jeśli odbywa się to tylko (lub aż) w naszej głowie.„Pokój wymaga czegoś dużo bardziej złożonego niż odwet lub nadstawianie drugiego policzka; wymaga empatyzowania ze strachem i z niezaspokojonymi potrzebami, które są siłą napędową do atakowania siebie wzajemnie. Świadomość uczuć i potrzeb pozwala nam porzucić chęć zaatakowania w odwecie, bo staje się dla nas widoczny ludzki brak świadomości, który prowadzi do ataku. W zamian, celem staje się empatyczny kontakt oraz nauka, które pozwalają wynieść się ponad przemoc i zaangażować się w relacje oparte na współpracy.” Marshall Rosenberg.